Hokej w Gdańsku na przekór wszystkiemu. Fudeko GAS Gdańsk z ambitnymi planami. Na razie w play-offach I ligi

W Gdańsku potencjał jest olbrzymi. Nikt nie ma wątpliwości, że wymarzony awans do Polskiej Hokej Ligi rozruszałby kibiców w Trójmieście. Droga do tego celu jest jednak bardzo długa, a na jej początku jest Fudeko GAS Gdańsk. Klub, który w rozgrywkach 2023/2024 wystartował niemal na zasadzie pospolitego ruszenia, w sezonie zasadniczym zajął siódme miejsce w 1 Lidze.

W 28 meczach zdobył 47 punktów (bilans bramkowy 136-98). Przed Fudeko GAS-em Gdańsk play-offy na zasadzie mecz i rewanż. Drużyna pochodzącego z Czech Josefa Vitka w środę, 6 marca o godz. 19.30 podejmie w hali Olivia drugą ekipę sezonu zasadniczego SMS PZHL Katowice.

Zespół złożony z utalentowanych hokeistów stał w rozgrywkach wyżej, ale to wciąż młodzi sportowcy, którzy zmierzą się m.in. z gdańską publicznością. Fin dał się skusić na grę dla Fudeko GAS-u tuż przed play-offami. – Hokejowych projektów trochę już było.

Łącznie z pracą trenerską to już 20 lat. Żeby zacząć projekt obecny spędziłem rok na rozmowach z Josefem Vitkiem, żeby ustalić, czy stać mnie na to i czy mam jeszcze tyle siły. Nie żałuję. Widzę bardzo dużo analogii do Pomorskiego Klubu Hokejowego, założonego w 2014 roku.

Mam nadzieję, że ten będzie się rozwijał i skończy się ekstraligą. Nie wiem, jaki to czas, bo od tego zależy dużo rzeczy. Rozmawiamy w tej sprawie z miastem, którego też tego chce. Dzięki Fudeko jesteśmy w stanie występować w I lidze i mam nadzieję, że z tym sponsorem będziemy do końca.

Szukamy nowych partnerów. Widzę superlatywy i to, co dzieje się na trybunach, przerasta moje wcześniejsze przypuszczenia. Chciałbym jeszcze raz podziękować kibicom, którzy nas wspierają, bo to oni napędzają nas do jeszcze większej pracy. Jesteśmy z Josefem społecznikami.

Pracujemy, utrzymując się z czegoś zupełnie innego. Dzień w dzień wychodzimy z domu o godz. 7, a wracamy o 21.00 – tłumaczy Krzysztof Lehmann, który zachęca do nazywania go społecznikiem, a nie prezesem klubu. Kibice hokeja w Gdańsku mocno liczą na ostatnie zapewnienia magistratu, że w dzielnicy Gdańsk Południe powstanie hala z lodowiskiem do treningów.

Budowa takiego obiektu z trybunami na około 300 osób, z możliwą finalizacją robót zapewne w perspektywie kilku najbliższych lat, pozwoli mocno odciążyć historyczną halę Olivia, gdzie pomieścić muszą się hokeiści, łyżwiarze szybcy, figurowi, a także liczne grupy amatorów. – Musimy się bardzo dobrze przygotować do kolejnych sportowych kroków, bo mam takie wrażenie, że jeżeli tym razem to zepsujemy, to po nas już nic nie będzie. Nie ma co się spieszyć. Ten sportowy projekt trzeba naprawdę dobrze przygotować.

Nie jestem nawet w stanie określić, czy do ekstraligi uda się wejść za dwa, trzy, czy cztery lata. Wiadomo, że nie liczy się sam awans, ale także pieniądze, a budżet minimum to chyba 2 miliony złotych. Nie wiem, czy w tej chwili Sanok miał taki budżet (Marma Ciarko STS Sanok zajęła ostatnie, dziewiąte miejsce w Ekstralidze – przyp.). Każdy, kto się interesuje pierwszym poziomem, ten wie, że wielu zawodników z Sanoka odeszło.

Z Josefem bardzo często o tym rozmawiamy i to jest raczej poziom 4-5 milionów złotych. Dzisiaj nie jesteśmy też gotowi na to organizacyjnie, bo nie mamy zbudowanych struktur, ani też zawodników, aby dzisiaj z ręką na sercu wypuścić ich na najwyższym poziomie na lód – wyjaśnia Krzysztof Lehmann. Obiektywną przeszkodą w rozwoju hokeja w Gdańsku jest także wielka odległość od pozostałych klubów Ekstraligi. Północ reprezentuje wśród nich jedynie KH Energa Toruń.

Południowe drużyny bazują na dużej dostępności czeskich oraz słowackich zawodników. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem w tej kwestii dla Gdańska byłoby nawiązanie współpracy z hokejowymi klubami ze Skandynawii. Dołącz do nas na Facebooku! Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy.

Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *