W koszykarskich finałach Orlenu Basketu Ligi gra toczyła się do czterech zwycięstw, a po czterech spotkaniach King Szczecin prowadził 3-1. Wystarczyło postawić kropkę nad i. Tak się jednak nie stało, bo rozpędzony Trefl skutecznie go tłamsił. !
[Piękna reklama koszykówki w wykonaniu Trefla Sopot. Dzisiaj, dzisiaj – krzyczał nam ochrypniętym ze szczęścia głosem Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot. – Rzeczywiście, chyba nie miałem tyle wiary przy stanie 1-3 i myślałem, że King już tego nie wypuści.
Nasza drużyna nas bardzo zaskoczyła. Pokazała wspaniały charakter i zagrała trzy rewelacyjne mecze. Jesteśmy niezmiernie szczęśliwi.
Jesteśmy wreszcie mistrzami Polski. Dzisiaj się cieszmy i jeszcze nie rozmawiajmy o przyszłości. Mam nadzieję, że ona będzie dobra.
Skupmy się na świętowaniu, dajmy sobie kilka dni odpoczynku, a później zaczniemy ciężko pracować. Środek ciężkości i ważności na koszykarskiej mapie przenosi się wyraźnie na północ. King Szczecin był mistrzem kraju w 2023 roku, a Trefl Sopot jest w 2024.
– To jest podwójna radość. Po pierwsze, bo jest mistrz Polski po tak długim czasie, z tak trudnym startem w tych finałach. Myślę, że po pierwszych meczach mało kto wierzył, że to mistrzostwo jest możliwe.
Tym bardziej ogromne gratulacje należą się drużynie. Z drugiej strony cieszymy się z pełnej Ergo Areny. Jak jest sukces, to są kibice.
Myślę, że to najważniejsze w tym wszystkim, żeby dzieciaki zobaczyły, do czego mogą dojść. Mistrzowska drużyna zawsze niesie i więcej osób interesuje się sportem. Jako kibic, czy próbując samemu w ten sport się bawić.
Mam nadzieję, że wracają dobre lata dla Trefla Sopot. Wielkie podziękowania należą się panu Kazimierzowi Wierzbickiemu, ale też miastu. Konsekwentnie ta drużyna była utrzymana.
Inwestowano w nią, niezależnie czy były to lepsze, czy gorsze lata. Chwała należy się zwycięzcom, ale także zwyciężonym. King Szczecin również zadbał o to, aby finały play-offów 2023/2024 były ciekawe do końca.
To ze względu na jego potencjał w hali w Ergo Arenie wszyscy mieszkańcy Trójmiasta i regionu wspierali Trefla. – Myślę, że mecz numer siedem w takiej rywalizacji mistrzostw Polski to to, czego każdy sportowiec chce. I tak było.
Uczestniczenie w takim meczu to już jest coś. Niestety, nie udało się wygrać. Myślę, że błędy popełnialiśmy już wcześniej.
Możliwe, że ta pierwsza część finałów (prowadzenie 3-1 – przyp.) nas zgubiła. To, że poczuliśmy się zbyt pewnie i nie wychodziliśmy agresywnie od początku meczu.
Musieliśmy gonić Trefla, co wyczerpywało nas emocjonalnie i fizycznie. Wkradała się nerwowość, nie wpadały rzuty z otwartych pozycji. Próbowaliśmy indywidualnie przełamać tę niemoc i to nas zgubiło.
Nie szukaliśmy cierpliwie słabych punktów rywala. Dołącz do nas na Facebooku! Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy.
Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?