Oto mój przekaz:
No cóż, możemy iść na pewnego rodzaju opozycję, ale czy ktokolwiek idzie drogą, którą aprobujemy? Po meczu z Austrią, wydaje się, że Probierz kroczy tą ścieżką samotnie. Jego uporczywe filtry wideo z szatni, na których wydziera się jak William Wallace w “Braveheart” przed starciem z Anglikami, jedynie to potwierdzają. Najpierw cała Polska patrzy jak wsparza motywację chłopaków, a następnie ci wychodzą na boisko i poruszają się jak na fentanyl.
Wygląda na to, że kroczy tą drogą samotnie. Gra agresywna? To nic więcej niż puste słowa. Pod przywództwem Probierza, oprócz meczu z Holandią, nasza agresja przypominała misia koala.
Jeśli dodamy do tego katastrofalną obronę, to trudno powiedzieć, z jakiego powodu Probierz nie chce zejść z tej ścieżki. Jeśli chodzi o reprezentację (bo nie biegnie), wolałbym, żeby wybrał inną drogę. Być może musimy wrócić do gry z czwórką obrońców, jednak to również nie będzie gwarantować, że dwie dodatkowe nogi w obronie przyniosą zmiany. Chyba że będą dwukrotnie szybsze.
“Dawidowicz ma promień skrętu ciężarówki Volvo” – powiedział były dyrektor polskiej kadry jeszcze przed mistrzostwami. W rzeczywistości, w obronie mamy całą flotę takich ciężarówek. Przy pierwszej bramce z Austrią, Dawidowicz nawet się nie ruszył z miejsca i stał tak jak podczas załadunku. Przy drugiej skręcał dopiero, gdy Arnautović podsunął mu piłkę, a przy trzeciej razem z Bednarkiem zjechali na bocznicę.
Argumenty, że słabo mówi po polsku i jego kumple z kadry mogą zrozumieć tylko jego własne nazwisko, które sepleni w reklamie, nie przekonują mnie. Być może Cash wpada na święta, ale nawet z połamaną nogą byłby w obronie szybszy i technicznie lepszy niż nasze ciężarówki. Szkoda, że musiał się o tym przekonać podczas turnieju, obserwując jak Bednarek zostaje w tyle za Sabitzerem. Jeśli chodzi o mecz z Holandią, czasami tańczyliśmy krakowiaka, podczas gdy Austriacy zagrali i zaprosili nas do walca.
Wyznaczyli tempo, prowadzili taniec, przeciągnęli nas po sali jak pijaną, brzydką, babę. Zamiast atakować Austriaków na ich połowie, czekaliśmy na własnej połowie. Ponownie, byliśmy pasywni, nikt nie przyspieszał, nikt nie wyszedł do gry. Kilka razy, gdy graliśmy szybciej, dzięki Zalewskiemu, Frankowskiemu, czy uwalniającemu się Zielińskiemu, groźnie było pod bramką Austriaków.
Po strzale Piątka myślałem, że Polska odpali, a my zagramy szybciej. Wydawało się, że wystarczy przyspieszyć i podejść wyżej. Alas, nic z tego. “Najlepsze memy po meczu Polska – Austria.
Ręka w polu karnym Austriaków była, a VAR-u nie. Dlaczego nie można go uzyskać na żądanie trenerów, tak jak w siatkówce? Nie, bo nie. Wydaje się, że dla technologii to sędziowie ustalają, kiedy jej użyć.
“Możemy wam dostarczyć VAR, ale to my będziemy decydować, kiedy go użyjemy”. Tyle że mieliśmy grać o dwa tempa szybciej, a zagraliśmy w swoim stylu z eliminacji. Nie wiem, dlaczego go posadził na ławce. Podejrzewam, że wpuścił piłkarzy, którzy mieli bić się.
Nasza drużyna nie była jednak ani przygotowana do walki, ani do gry. Graliśmy jak zawsze i przegraliśmy jak zwykle. Prawda jest taka, że nasza gra z eliminacji i meczów towarzyskich wskazywała, że tak to się skończy i nie powinniśmy się łudzić. “Mamy jeszcze jeden mecz.
Wchodzimy na boisko, aby zdobyć jak najwięcej bramek i zobaczymy, co się wydarzy” – powiedział Krzysztof Piątek. Po tych słowach Francja na chwilę wstrzymała oddech…