Blisko cztery tysiące widzów oglądało z trybun stadionu w Gdyni mecz Polek i Austriaczek. Z pewnością frekwencja mogła być wyższa, ale promocja tego wydarzenia była zbyt słaba. A szkoda, bo choć Biało-Czerwone nie są faworytkami w tej grupie, a wszystkie przeciwne zespoły są wyraźnie wyżej notowane w rankingu FIFA, to można zobaczyć piłkę nożną kobiecą na europejskim poziomie i naszą kadrę, która pracuje, rozwija się i stara się równać do najlepszych.
To zresztą nie może dziwić skoro w naszej drużynie zdecydowana większość kadrowiczek, to piłkarki grające w klubach zagranicznych na czele z absolutną liderką i gwiazdą tego zespołu, czyli Ewą Pajor. To tylko pokazuje, że w tej drużynie jest bardzo duży potencjał. I to czułyśmy na boisku.
Nawet po straconych bramkach słyszałyśmy ich okrzyki. To jest dla nas bardzo ważne i dziękujemy za to – powiedziała po meczu Oliwia Woś, obrończyni polskiego zespołu. Porażka z Austrią nie jest niespodzianką.
Podobnie jak wcześniejsza przegrana z Islandią. To jednak nie oznacza, że w przyszłości nasza drużyna nie będzie w stanie ogrywać takich rywalek. Właśnie takie mecze są dla tych dziewczyn okazją do nauki, do nabierania doświadczeń.
Podczas takich spotkań przekonują się, że każdy drobny błąd może zostać bezlitośnie wykorzystany, a zmarnowane sytuacje na pewno się zemszczą. I tutaj jest sporo do poprawy. W defensywie nie brakuje punktów zapalnych, co pozwala przeciwniczkom zdobyć czasami bardzo łatwe bramki.
Z kolei w ofensywie na plus jest fakt dochodzenia naszych piłkarek do sytuacji bramkowych, ale zdecydowanie gorzej jest ze skutecznością. W spotkaniu z Austrią nasze zawodniczki zdobyły pierwszego gola w tych eliminacjach. Nie wykorzystały wprawdzie czystych sytuacji, ale za to Ewelina Kamczyk trafiła do siatki pięknym strzałem z około 20 metrów.
“Cały czas mamy problemy jeśli chodzi o konsekwencję gry w defensywie. Wciąż nie potrafimy się ustrzec błędów, które kosztują nas utratę bramek. Będziemy pracować nad skutecznością, bo są sytuacje bramkowe.”
– powiedziała Nina Patalon, trenerka kobiecej reprezentacji Polski. Na przełomie maja o czerwca dziewczyny czeka dwumecz eliminacyjny z Niemkami (31 maja na wyjeździe i 4 czerwca w Gdyni). Tu już będzie możliwość, aby zobaczyć futbol na najwyższym poziomie, bo Niemki zajmują piąte miejsce w światowym rankingu.
W obecnych eliminacjach wygrały na wyjeździe z Austrią 3:2 i u siebie z Islandią 3:1. Polki przegrały drugie spotkanie w eliminacjach EURO 2025 i zajmują ostatnie miejsce w grupie. Awans na mistrzostwa Europy wywalczą dwa najlepsze zespoły z grupy.
Polki są w dywizji A Ligi Narodów, więc jeśli ta sztuka im się nie uda, to zagrają jeszcze w barażach. Gramy w lipcu jeszcze z Austrią i Islandią. Te dwie porażki nas nie złamią.
Przed nami mecze z Niemkami, ale na zakończenie rywalizacji poczekałabym do lipca. Nie wiadomo co się może wydarzyć. W piłce wiele może się wydarzyć w ciągu miesiąca, nie wiemy w jakich składach drużyny przystąpią do rywalizacji w lipcu.
Mamy dobre momenty w grze i na tym trzeba budować pewność siebie – zakończyła Patalon.