Jakub Miśkowiak wygrał piąty wyścig. Przemawiała za nimi przewaga własnego toru i fakt, że drużyna częstochowian zdołała odjechać tylko jeden mecz ligowy wcześniej. Był to także mały jubileusz w jego karierze pojedynku w polskiej lidze.
Już pierwsza seria startów pokazała, że stalowcy dobrze przepracowali ostatni tydzień, prowadząc 16:8 przed pierwszym równaniem toru. W siódmym wyścigu Madsen pokonał Fajfera i Woźniaka, podtrzymując dobrą passę przejezdnych. W trzeciej serii startów gorzowianie zmniejszyli prowadzenie do sześciu punktów (24:18).
W VIII wyścigu Thomsen konsekwentnie przebił się przez cztery okrążenia przed Woryną i Hansena. W kolejnym wyścigu Fajfer jechał z przodu, a Woźniak trzymał za plecami Drabika. W dziesiątym wyścigu Madsen zajął pierwszą pozycję.
Przed pięcioma ostatnimi gonitwami żółto-niebiescy prowadzili 34:26. Przy drugim starcie Vaculik leżał na torze, lecz sędzia nikogo nie wykluczył. Przy trzeciej próbie lider Włókniarza przegrał start, ale ostatecznie ograł Słowaka.
Thomsen wygrał trzynasty wyścig wyprzedzając Madsena i Worynę. Przed dwoma ostatnimi wyścigami stalowcy wciąż prowadzili różnicą sześciu punktów (42:36). W XIV wyścigu Woźniak zajął czwarte miejsce, a zwycięstwo Vaculika przesądziło o zwycięstwie Stali 45:39.
W XV wyścigu Miśkowiak przyciął Madsena, co zakończyło się wykluczeniem gorzowskiego zawodnika z powtórki. Miejscowi obronili sześciopunktową przewagę, ale czy wystarczy ona do zdobycia bonusa po rewanżu pod Jasną Górą? Pożyjemy, zobaczymy…