Piłkarze Arki z pewnością rozczarowali w Pruszkowie, gdzie przegrali ze Zniczem. Żółto-Niebiescy nadal mają komfortową sytuację i kilka punktów przewagi nad strefą barażową.
Muszą jednak uważać, bo każda kolejna wpadka może mieć poważne konsekwencje. Potrzebna jest teraz w zespole duża koncentracja.
Arka celuje w zwycięstwo. Jestem po analizie.
Wiedzieliśmy, że Znicz zagra bezpośrednio, więc chcieliśmy przewagi robić na bokach. Mogę tylko zaapelować do naszych kibiców: w tym sezonie miało miejsce wiele złych i dobrych wydarzeń, ale jesteśmy naprawdę bardzo blisko ekstraklasy i nie chciałbym, by ten jeden mecz zaważył o naszej ocenie.
Jeśli jedna porażka miałaby nas załamywać, to byłoby niedobrze. Widzę w szatni chęć rewanżu już w niedzielę.
Dalej mamy przewagę, więc dalej wszystko jest w naszych rękach i nogach. Z mentalem jest tak, że jak przegrywasz, to musisz przełknąć tę gorycz i pierwsze godziny są trudne.
Reakcja była jednak taka: “dobrze, że gramy już w niedzielę” – powiedział Wojciech Łobodziński, trener Arki. Sytuacja kadrowa Żółto-Niebieskich w Pruszkowie była trudna, bo zabrakło kontuzjowanych Janusza Gola, Huberta Adamczyka i Sebastiana Milewskiego.
Teraz będzie jeszcze gorsza, bo za kartki będą pauzować Tornike Gaprindaszwili oraz Martin Dobrotka. – Kiedy wypada pięciu zawodników, trzeba kombinować.
Nie ma wyjścia. Rywalizacja na skrzydłach zwiększyła się.
Predenkiewicz to typowy wahadłowy, a w takim ustawieniu nie gramy. Ale w tej chwili każdy, z których mamy, jest bliski grania.
Sytuacja kadrowa jest bardzo trudna. Na pewno zagramy bez pięciu zawodników.
Jakieś plagi egipskie. Młodzież dostanie szansę – zdradził trener Łobodziński.
Z drugiej strony problemy kadrowe mogą wpłynąć na jakość gry gdyńskiego zespołu. Arka, po porażce w Pruszkowie, nie może jednak pozwolić sobie na kolejne wpadki i w spotkaniu z zespołem z Rzeszowa musi sięgnąć po komplet punktów, aby zrobić kolejny krok w kierunku PKO Ekstraklasy.