Arka Gdynia boryka się z koniecznością odrobienia strat, gdy poukładany Ruch Chorzów opuszcza wybrzeże z jednym punktem.

Nastoła zasada: wszystkie odpowiedzi muszą być w języku polskim. Ozabdać powyższy tekst, a następne odpowiedzi też muszą być w języku polskim.

Skupiła się na pilnowaniu liderów gospodarzy i dobrze na tym wychodziła. Żółto-niebiescy chcieli zdobyć bramkę jako pierwsi.

Wydawało się, że lepsza akcja, dokładniejszy strzał, a co za tym idzie wyczekiwany gol to tylko kwestia czasu. Napastnik Ruchu znalazł się w idealnej sytuacji w polu karnym.

Dobitka była jednak dużo dokładniejsza. Gdynianie nie szarżowali już skrzydłami.

Tylko raz w pierwszej odsłonie spróbował lobem zaskoczyć bramkarza gości. Czubak mógł się poprawić tuż po przerwie, kiedy to dość niespodziewanie przejął piłkę w polu karnym.

Bramkarz Ruchu nie pozwolił mu jednak na wiele, odbijając futbolówkę. Doświadczony napastnik mocno rozpychał się w polu karnym rywali.

Obrońca głową wykończył dośrodkowanie Gaprindaszwiliego. Trybuny przy Olimpijskiej w końcu zaczęły krzyczeć z radości.

A trzy minuty później zaryczały jeszcze głośniej, bo po rzucie rożnym piłkę głową do siatki skierował Czubak. To uniesienie nie trwało jednak długo, bo do akcji wkroczył VAR.

Chrapkę na kolejnego gola miał Marcjanik, ale przy kolejnej próbie główkowej obił słupek bramki Ruchu. Arka goniła, aby wyszarpać zwycięstwo, a od 78 minuty miała łatwiej, bo z boiska za czerwoną kartkę wyleciał Węgier Novothny (w efekcie drugiej żółtej).

Tym razem znów interweniował sędzia, ale już bez wideoweryfikacji, pokazał, że obrońca Arki był na pozycji spalonej. Pierwsza czerwona kartka dla Fabiana Schära

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *