Lechia wyszła na boisko z determinacją, aby wreszcie zdobyć pełną liczbę punktów w PKO Ekstraklasie. Trener Szymon Grabowski dokonał trzech zmian w składzie, wprowadzając Loupa-Diwana Gueho, Karla Wendta i Conrado, a na ławce rezerwowych pozostali Andrei Chindris, Tomasz Neugebauer i Miłosz Kałahur. Najlepszą okazję zmarnował Tomas Bobcek, który z bliska nie trafił do bramki po bardzo dobrym podaniu Camilo Meny.
Pojawiły się doniesienia, że Menya miałby trafić do ligi argentyńskiej, jednak władze gdańskiego klubu temu zaprzeczają. Mena powinien mieć asystę, bo sytuacja Bobceka była doskonała. Później Mena zagrywał do mało dynamicznego w tym meczu Maksyma Chłania, który z trudniejszej sytuacji nie trafił do siatki.
Szczęścia próbował też Iwan Żelizko z rzutu rożnego, jednak bezskutecznie. Brak skuteczności był kluczowy, mimo że Lechia miała okazje bramkowe. Zagłębie również próbowało atakować groźnie, ale defensywa dobrze funkcjonowała, a Bohdan Sarnawski oraz Dominik Piła spisywali się pewnie.
Chłań skutecznie zaatakował Domnika Hładunia, który popełnił błąd, a piłkę do siatki skierował Bobcek, dając zespołowi prowadzenie. Jednak po zagraniu Adama Radwańskiego wyrównującego gola strzelił Vaclav Sejk. Lechia skupiła się zbyt mocno na obronie wyniku, co zemściło się, pomimo okazji na podwyższenie wyniku, takich jak nie wykorzystana sytuacja przez Tomasza Wójtowicza i trafił Kacper Sezonienko, ale z pozycji spalonej.