Spotkało się to z licznymi, nieprzychylnymi komentarzami. – To kolejny już raz, kiedy nie mam możliwości normalnego wyjechania autem z domu – usłyszeliśmy od pana Bartosza, mieszkańca Gdyni.
– Sytuacja powtarza się od lat. Kiedy to się skończy?
W tej części miasta mieszka ponad 45 tysięcy osób. Korki ciągną się kilometrami – mówi pan Janusz, mieszkaniec Obłuża.
Na teren festiwalu w krótkim czasie próbuje dojechać kilkanaście tysięcy osób, więc zatory najczęściej zaczynają się już na estakadzie Kwiatkowskiego. Dziś jednak takie decyzje nie zostały jeszcze podjęte.
Chodzi konkretnie o przedsiębiorców z branży hotelarskiej i restauratorów. W mieście spędzają kilka dni, zabierają ze sobą znajomych.
– Niewątpliwie jednak takie zawody nie powinny być utrapieniem dla większości mieszkańców, a tak trochę od lat jest, zresztą nie tylko w przypadku tej imprezy – mówi Tomasz Augustyniak. Gdyby próbować tę imprezę odwołać, naraziłoby to samorząd na gniew ze strony uczestników, a także koszty.
Wybrano pierwszą z tych opcji i postanowiono wyciągnąć wnioski na przyszłość. – Jeżeli niektóre z tych imprez w ogóle będą dalej się odbywać, chcemy je planować nieco inaczej – deklaruje Tomasz Augustyniak.
Do czego doprowadzą? Dojdzie do nich prawdopodobnie już w najbliższych miesiącach.
– Jeżeli mają być organizowane duże imprezy międzynarodowe, to powinny być przeprowadzone w taki sposób, aby nie powodowały paraliżu w mieście i nie utrudniały życia mieszkańcom – jasno deklaruje Tomasz Augustyniak. – Będziemy też wybierać zdecydowanie inne trasy w kontekście imprez organizowanych przez miasto.
Działania miasta w sferze sportu powinny być akceptowalne społecznie. Co do Gdyni, patrząc na ostatnie kilka lat, mam co do tego duże wątpliwości.
– Rozpoczynają się prace nad przyszłorocznym budżetem i to będzie klucz w kontekście tego, co chcemy w mieście robić – zapowiada wiceprezydent Gdyni.