Ekstraliga rugby. Orlen Orkan’s hit, derby for Ogniwo Sopot

Edach Budowlani Lublin podejmowali Orlen Orkan Sochaczew i naprawdę trudno było wskazać jednoznacznego faworyta tego starcia. Obie drużyny mają swoje ambicje, choć to przyjezdni marzą o złotym medalu. Rozgrywany w bardziej jesiennej niż wiosennej aurze mecz lepiej rozpoczęli gracze Budowlanych. W 16.

Potem do głosu doszli gracze Orkana, ale nie potrafili przełożyć jej na jakąkolwiek zdobycz i tak, dość niespodziewanie, po pierwszych 40 minutach na skromnym prowadzeniu byli gospodarze. Kiedy Trollip ponownie kopnął między słupy, zrobiło się już 10:0. W 68. Kluczem w tym spotkaniu była szeroka ławka gości, której w Budowlanych zabrakło.

Zabrakło więc też sił na obronę i stąd aż taka różnica w końcówce spotkania. Już w 2. Ten zawodnik zresztą w pierwszej połowie zdążył jeszcze zaliczyć kolejne przyłożenie, a jego koledzy nie zamierzali ani na moment „zwalniać” i już do przerwy było 36:0, co praktycznie zakończyło emocje w tym spotkaniu. Budowlani grali ambitnie i starali się nawiązać walkę z gospodarzami, ale nie przekładało się to na sytuacje, w których mogliby zdobyć punkty.

Na domiar złego, kiedy w drugiej połowie grali w czternastu, Sirocki zdobył swoje trzecie przyłożenie, a ponownie przy podwyższeniu nie pomylił się Banaszek. Przed końcem Arka jeszcze dwa razy meldowała się w polu punktowym gości i ostatecznie wygrała ten mecz 55:0. Ogniwo cały czas liczy się w walce o mistrzowski tytuł i nie mogło sobie pozwolić na jakąkolwiek stratę punktów, tym bardziej w derbowym pojedynku, mającym jak zwykle podwójne znaczenie dla kibiców. Mimo to lepiej w mecz weszła Drew Pal 2 Lechia Gdańsk.

minucie nie wykorzystał szansy na trzy punkty z rzutu karnego, ale „Lwy” i tak zdołały wyjść na prowadzenie. W 19. Lechia drugą część gry zaczęła od sporego błędu w obronie, dzięki czemu Kirsanow dość łatwo przedarł się na pole punktowe, a po chwili udanie kopnął na słupy i zapisał na swoim koncie kolejne siedem punktów. Gospodarze nie zamierzali jednak się poddawać i w 61.

Tym razem Boczulak trafił między słupy i sopocianie prowadzili już tylko 26:12. W 68. minucie ponownie dał o sobie znać młody Lis, który wykończył świetną akcję swojej drużyny i po raz drugi wpadł z piłką na pole punktowe Lechii. Ostatnio słowo również należało do gości. Ogniwo ostatecznie wygrało 36:12 i potwierdziło, że cały czas ma mistrzowskie aspiracje.

Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *