W piątek Świątek wygrała z Simoną Waltert 6:3, 6:1 w pierwszym pojedynku. Natomiast Magdalena Fręch pokonała Naef 6:7 (8-10), 7:5, 6:3 w drugim i Polska prowadziła 2:0. Szwajcarki nie wystąpiły w najmocniejszym składzie, już od dawna pauzuje bowiem mistrzyni olimpijska z Tokio Belinda Bencic (w listopadzie poinformowała, że spodziewa się dziecka), a Viktorija Golubic nie zdołała na czas wyleczyć kontuzji. Sobotni mecz z 18-letnią Szwajcarką liderka światowego rankingu zaczęła od wygrania pierwszego gema, ale później do głosu doszła rywalka Polki, miała serię dziesięciu wygranych punktów z rzędu, przełamała podanie Świątek i ze stanu 0:1 doprowadziła do 3:1.
Później jednak zaczęła popełniać błędy i Świątek doprowadziła na półmetku do stanu 3:3. Następnego gema wygrała Świątek przy własnym serwisie, ale w kolejnym pomyłka Polki z forhendu doprowadziła ponownie do wyrównania 4:4. Dwa kolejne były już popisem aktualnie najlepszej tenisistki świata, która je wygrała z rzędu, ostatni dzięki… zabójczemu returnowi. Kiedy wydawało się, że do końca spotkania jest już bardzo blisko, pojawiły się problemy.
Naef niespodziewanie przełamała Świątek i było 4:1. Później po bardzo długiej wymianie Polka wyrzuciła piłkę na aut, rywalka utrzymała swoje podanie i było 4:2. Świątek prowadziła wtedy z przewagą dwóch przełamań, ale straciła dwa serwisy i było już tylko 4:3. Po przegraniu trzech kolejnych gemów liderce światowego rankingu udało się w końcu przełamać rywalkę i objęła prowadzenie 5:3 po świetnym returnie.
W ostatnim gemie Naef już nie miała nic do powiedzenia. Natomiast Świątek przyznała, że w drugim secie straciła nieco koncentracji, co było… niewybaczalnym błędem. Do gry podwójnej, która ma zostać rozegrana, kapitanowie nominowali pary: Maja Chwalińska i Katarzyna Kawa oraz Naef i Jil Teichmann, która w 2022 roku była w składzie Szwajcarek, gdy triumfowały one w finale BJK Cup w Glasgow. Po zwycięstwie nad Szwajcarią Polska po raz trzeci z rzędu zagra w turnieju finałowym Billie Jean King Cup.
Tytułu będą broniły Kanadyjki.